Głos pokolenia
Kiedy w wieku piętnastu lat Borys Przybylski, znany obecnie jako Bedoes 2115, rzucał szkołę, by zająć się karierą muzyczną, postawił wszystko na jedną kartę. Nie mógł mieć wtedy pojęcia, że dekadę później będzie czołowym raperem w kraju, z dziesiątkami wyróżnień, platynowymi i diamentowymi płytami na koncie, a od niedawna również własną wytwórnią. Oto historia o drodze od bydgoskiego osiedla pełnego szarych bloków do stania się głosem pokolenia – i od niedawna także Przyjacielem Porsche.
Połowa drugiej dekady XXI wieku, bydgoskie osiedle Bartodzieje. To jedno z tych miejsc, gdzie wejścia Polski do Unii Europejskiej, które miało miejsce dziesięć lat wcześniej, nadal zupełnie nie czuć. Wciąż rządzi tu niepodzielnie klimat lat dziewięćdziesiątych. Problemy z pracą, pieniędzmi, prawem i używkami, rozbite rodziny. To w takim otoczeniu dorasta Borys wychowywany przez mamę, babcię oraz nieżyjącego już dziś dziadka. Młody chłopak, obserwując rodzinę, buduje swój system zasad i wartości, który będzie dla niego świętością przez całe późniejsze życie. – Wiesz, to nie było tak, że ktoś powiedział mi: słuchaj, Borys, siadaj, ja ci teraz powiem, jak wygląda życie – wspomina dziś. – Po prostu patrzyłem na nich i obserwowałem, jak zachowują się wobec siebie, wobec swoich przyjaciół. Widziałem, jak są lojalni i że stawiają to zawsze na pierwszym miejscu. Dlatego dziś lojalność jest dla mnie w życiu wszystkim – dodaje.
Trudne początki
Mimo tak mocnego fundamentu z początku ciężko wybrać mu przyszłą drogę życia. Zamiast chodzić do szkoły, woli pomagać dziadkowi czy mamie, roznosząc ulotki, by wspomóc rodzinny budżet. W pewnym momencie pada pomysł, aby pójść w kierunku weterynarii. Jak sam mówi, kontakt ze zwierzętami i pomaganie im od zawsze były dla niego ważne. To dlatego dziś jest chyba jedynym raperem w kraju, który ma własnego konia – Choppera. Uratował go wprost z ubojni wspólnie z fundacją Centaurus. Jednak weterynarii, jak i w ogóle dalszej nauki, kompletnie nie czuje. Jedynym, czego na tamtym etapie jest pewny, jest muzyka. To ona pochłania go w stu procentach. W wieku zaledwie piętnastu lat podejmuje swoją pierwszą dojrzałą decyzję, chociaż w tamtym momencie mogła się wydawać lekkomyślna. Bedoes rezygnuje z dalszej edukacji, by skupić się na hip hopie. – Pamiętam to, jakby to było wczoraj. To był ranek pierwszego dnia nowej szkoły, siedzę na łóżku i rozmawiam z mamą i mówię jej, że nie chcę tam iść, że to nie jest miejsce dla mnie, chcę poświęcić się muzyce. Moja mama się wtedy rozpłakała, ale dała mi ten kredyt zaufania – opowiada dziś Borys.
„Dlatego dziś lojalność jest dla mnie w życiu wszystkim”.
Borys Przybylski
Początki są jednak trudne i przez pierwsze lata ciężko mu przebić się do szerszego grona słuchaczy. Nie ustaje jednak w wysiłkach i mimo trudnych warunków nagrywa i wydaje muzykę w podziemiu. Jego mixtape z tamtych lat pod tytułem „TBK” wydany w limitowanym nakładzie zaledwie pięćdziesięciu sztuk dzisiaj jest w czołówce rankingu najtrudniej dostępnych i najdroższych płyt w polskim rapie. – Kiedy zaczynałem, hip hop nie był w takim mainstreamie jak teraz – wyjaśnia. – Nie było o nim programów na Netflixie, „Mam talent” też nie był dla raperów. W biznesie nie było takich pieniędzy, jakie są teraz. Żaden z polskich raperów nie jeździł wtedy Porsche. Wejście na szczyt było ciężkie, ale mi chyba było w jakiś sposób łatwiej, bo ja po prostu kocham to robić – mówi wprost.
Rodzinny biznes
Zanim przyszedł pierwszy kontrakt i na długo przed tym, jak Bedoes stał się pierwszym i do tej pory jedynym w historii polskim wykonawcą w gronie 100 najpopularniejszych artystów na świecie według Spotify, skład 2115 był po prostu grupą kolegów bez perspektyw. – Wszyscy dorastaliśmy w bardzo patologicznym otoczeniu, ale w pewnym momencie stwierdziliśmy, że zamiast siedzieć na ławce i pić piwo jak reszta, wolimy w tym czasie zrobić coś fajnego – tłumaczy Borys. Tu wracamy do kluczowej dla całej historii lojalności. „Rodzinny biznes” to tytuł ich płyty z 2022 roku. Pierwsza wydana wspólnie w ich własnej wytwórni. Krążek w rekordowym tempie uzyskał status diamentu i stał się najczęściej streamowaną płytą roku. Bedoes nigdy nie zapomniał o przyjaciołach, z którymi zaczynał swoją muzyczną drogę. Kiedy przyszły pierwsze solowe sukcesy, starał się wspomagać ich zarówno życiowo, jak i w rozwoju ich karier. To szybko procentuje. White 2115 czy Blacha 2115 mają dziś w dorobku teledyski, których wyświetlenia na platformie YouTube idą w dziesiątki, a niekiedy nawet setki milionów.
– Moją największą dumą jest to, że te chłopaki, które były na moich pierwszych amatorskich teledyskach, są tymi samymi gośćmi, którzy są na najnowszych klipach. To był dla mnie zawsze punkt honoru, dlatego zawsze starałem się poświęcać czas na pielęgnowanie tych relacji – mówi Bedoes.
Podaj dalej
Na koncerty przychodzą tysiące fanów, każda nowa płyta rozchodzi się w ekspresowym tempie, liczba odsłon w serwisach streamingowych przekracza znacznie poziom 100 milionów miesięcznie, a największe marki ustawiają się w kolejce, by zaproponować kolejną lukratywną współpracę. W tym momencie wielu osiadłoby na laurach, zajęło się odcinaniem kuponów i monetyzowaniem sławy. Bedoes robi jednak coś zupełnie przeciwnego. Poza otwarciem własnej wytwórni, by zagwarantować swoim przyjaciołom uczciwe i godne warunki wydawnicze, robi coś jeszcze. Wraca tam, gdzie wszystko się zaczęło, i otwiera profesjonalne studio nagraniowe w rodzinnej Bydgoszczy. Nakłady poniesione na stworzenie tego miejsca, w dzisiejszych realiach rynku mocno zdominowanego przez międzynarodowe korporacje wydawnicze, wydają się być inwestycją z wątpliwą stopą zwrotu. Ale nie to jest dla niego najważniejsze. – Powiem ci, że ja jestem słabym biznesmenem. O inwestycjach wiem tylko tyle, że wszyscy kupują teraz mieszkania, pod wynajem – przyznaje Borys. – Studio nie powstało z myślą, że robimy to po to, żeby zarabiać wielkie pieniądze. Moim celem było to, żeby dać dzieciakom przestrzeń do tego, by przyjść i móc nagrywać swoje pierwsze kawałki na profesjonalnym sprzęcie, pod okiem profesjonalistów i przede wszystkim w fajnej atmosferze i bez oceniania. Sam wiem po sobie, jak jest to ważne, kiedy zaczynasz – tłumaczy.
Sukces ma wiele oblicz i dla każdego znaczy trochę coś innego. Ciężko jednak wymarzyć sobie lepszy niż ten, który wychodzi z robienia tego, co się kocha. Pozostać wiernym sobie i swoim zasadom, by na koniec móc pozwolić sobie na przekazanie swoich doświadczeń i pomoc kolejnym generacjom – to musi dawać satysfakcję.