Przesunąć horyzont

Klubowicz z krwi i kości Wystarczył jeden moment, jedna chwila, a dokładnie jedna scena, która na długie lata zdefiniowała jego pasję. Dzięki nieustannemu rozwojowi osobistemu rośnie również jego miłość do marki Porsche. Zapraszam do garażu Jarosława Rokickiego.

   

Jarek dobitnie udowadnia, że marzenia są po to, aby je realizować.

Jarek wstaje codziennie wraz ze świtem, dlatego nasze poranne spotkanie w okolicach godziny siódmej nie jest dla niego żadnym problemem. Promienie letniego słońca przebijają się już od strony Wisły przez drzewa zielonego Żoliborza, gdzie znajduje się siedziba jego firmy. To tam, w specjalnie zamkniętym garażu, kryje się kolekcja najważniejszych aut. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że nie ma ona wspólnego mianownika, ale po rozmowie z Jarkiem jasne jest, że każde auto jest w niej z jakiegoś powodu. Można powiedzieć, że to szczególnie wyselekcjonowana grupa, bo jakiś czas temu Jarek zrobił w niej nieco porządków. Jego kolekcja to też pewnego rodzaju obraz zaangażowania w markę Porsche i członkostwa w Porsche Club Poland.

Marzenia…

Wszystko zaczęło się jednak w 1995 roku, gdy będąc jeszcze w szkole średniej, obejrzał film Bad Boys, w którym Will Smith przemierzał ulice Miami swoim czarnym Porsche 911 Turbo (965). To właśnie od tego momentu krew w żyłach na widok Porsche zaczęła buzować, a w głowie zrodziło się marzenie o posiadaniu takiego wozu. Jarek zapewne nie był w tej kwestii jedyny, ale jako jeden z nielicznych po wielu latach osiągnął swój cel, dlatego dzisiaj pośrodku kolekcji stoi właśnie czarne 911 Turbo, które wygląda identycznie jak to z hollywoodzkiej produkcji. Zawsze było i będzie klejnotem w koronie. Nie był to jednak pierwszy samochód z logo Porsche, który nasz bohater zdecydował się kupić. Było to 911 Carrera 4S, kupione 19 lat po tym, jak Jarek po raz pierwszy pomyślał o zakupie auta z Zuffenhausen, w warszawskim Porsche Centrum. Również miało czarny kolor, z którym kontrastowało czerwone wnętrze. Jarek postanowił zamienić je jednak na auto o ostrzejszym charakterze. Do kolekcji trafiło wówczas fioletowe 911 GT3 RS. Szybsze, lepiej sprawujące się na torze i wyjątkowe.

Klasyczne 911 964:

Klasyczne 911 964:

To nie jedyne 991 w kolekcji. Ze współczesnych modeli to zdecydowanie ulubiona generacja Jarka. W drugiej części garażu stoi bowiem inne czarne Porsche. To 911 w limitowanej edycji na 50-lecie modelu. Jego historia w niesamowity sposób łączy go z autem żony Jarka, które zaparkowało tuż obok. Oboje z Małgorzatą uwielbiają Porsche i najczęściej we wszystkich imprezach uczestniczą razem, czasem nawet z niemal dorosłymi już dziećmi. Często można ich spotkać właśnie w przepięknym, również limitowanym 911 Targa 4S Heritage Design Edition, które z fabryki wyjechało z numerem 878. Gdy auto pojawiło się już w garażu, okazało się, że poszukiwanego do kolekcji 50 Years Edition ma do sprzedania jeden z zaprzyjaźnionych kolekcjonerów, a auto ma ten sam numer co Targa. Decyzja o zakupie mogła być już tylko jedna i tak pewnie resztę życia oba limitowane 911 prawdopodobnie spędzą już razem. Podobno kolejne też będą musiały mieć te same trzy cyfry.

„Najmilej wspominam wyjazd do zaprzyjaźnionego klubu Porsche z Litwy na Nemunas Ring”.

Życie klubowe

Mogłoby się wydawać, że samo posiadanie wymienionych Porsche to już szczyt pasji do marki. Jarek jednak rozwija ją, uczestnicząc w wydarzeniach i imprezach dla ich właścicieli, a kupno i budowę kolejnych egzemplarzy dostosowuje właśnie do różnych sposobów realizacji swojego motoryzacyjnego życia. W klubie jest od 6 lat, ale jego forumowe życie obserwował od kilkunastu. Dlatego w jego garażu stoi jeszcze 911 pierwszej generacji, którym uczestniczy w spotkaniach sekcji klasyków. Edycja zorganizowana w 2017 roku w Debrznie to jedna z trzech ulubionych jego imprez, w której uczestniczył. Szary F-Model to jednak niejedyny wóz, które klasyfikuje się do tej kategorii. Zalicza się do niej także najbardziej rzucający się w oczy egzemplarz. Swoim stylem oddaje hołd innemu pasjonatowi marki, czyli Magnusowi Walkerowi. Jarek przerobił swoje 964 Carrera 2 pod każdym względem. Malowanie jest nawiązaniem do słynnego auta brytyjskiego entuzjasty oznaczonego numerem #277. Poza nim bardzo poważnie zmodyfikowano sześciocylindrowy silnik, założono sztywniejsze oraz niższe zawieszenie, wydajniejsze hamulce, a smaku dodają mu wnętrze z kubełkowymi fotelami obszytymi materiałem w kratkę oraz felgi Fifteen52 z edycji Magnus Walker. – To 964 daje mi ogromną satysfakcję z jazdy – mówi Jarek. – Jest to ukłon w kierunku Magnusa Walkera, jego fascynacji, kolekcji oraz podejścia do klasycznych modeli 911 zza wielkiej wody – dodaje. Niemal cała tylna oraz mniejsze boczne szyby pełne są pamiątkowych wlepek z dziesiątek imprez, które Jarek nim odwiedził i to nie tylko w Polsce. 964 pokonuje na kołach długie trasy, ale także wielokrotnie walczyło z czasem na torze. – Najmilej wspominam wyjazd do zaprzyjaźnionego klubu Porsche z Litwy na Nemunas Ring – opowiada.

Ślady walki:

Ślady walki:

W garażu stoi jeszcze jeden klasyczny wóz. To oklejone w barwy słynnego 917/20 Pink Pig z wyścigu 24h Le Mans Porsche 944 S2. Jego malowanie nie jest przypadkowe, bo ten egzemplarz transaxla również przygotowany jest do ścigania, wyposażony w klatkę bezpieczeństwa, kubełkowe fotele i wyczynowe zawieszenie oraz inne dodatki. W pierwszej chwili może wyglądać jak dopieszczona zabawka, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się całemu nadwoziu, w zasadzie na każdym elemencie widać tzw. ślady walki z toru. Jarek z nostalgią wspomina jak uszkodził prawy tył, jak trzeba go było naprawić, po to, aby dalej ścigać się w długodystansowych wyścigach, w których uczestniczył wraz z kolegami. To nie było już amatorskie ściganie się na klubowym spotkaniu, a udział w profesjonalnych wyścigach na 110 procent. W różowym nadwoziu zdecydowanie najtańszego auta w kolekcji kryje się wiele bezcennych wspomnień.

Dwie natury

Przy tak zróżnicowanych modelach Jarek jest w stanie długo opowiadać o różnicach w prowadzeniu, klimacie wnętrza czy podejściu do budowy swoich samochodów. – Jeśli chodzi o 911 w wersji Turbo, to zdecydowanie preferuję te klasyczne, dla typowych twardzieli, jak 930 [które również posiada – przyp. aut.] z wielką turbodziurą i okrzyknięte przydomkiem widowmaker – zaznacza Jarek. Za ich kierownicą musisz być przez cały czas w pełni skoncentrowany, ale w zamian auto odwdzięczy się mega wrażeniami i niesamowitym zastrzykiem adrenaliny.

Jarek uwielbia jednak charakter współczesnych Porsche klasy GT. Nawet dzisiaj, gdy zapytałem go, które auto chciałby wyciągnąć z garażu, szybko wskazał na 911 GT3 RS 911 w unikatowym kolorze Ultraviolet. Fascynują go ich wolnossące silniki połączone z niesamowicie szybką skrzynią biegów PDK i tylnym napędem, co w sumie składa się na niezwykle precyzyjne konstrukcje, w których wszystko podporządkowane jest osiągom. Mówiąc to, Jarek przekręca kluczyk i budzi do życia RS-a, który soczystym ryknięciem daje znać, że jest gotowy do jazdy. Zamawiając go w fioletowym kolorze, zrobił nieco na przekór wszystkim, bo mało kto decydował się na ten lakier. Dzisiaj z tej decyzji cieszy się podwójnie, bo to bardzo rzadki kolor na 911 GT3 RS, szczególnie w naszym kraju. RS, dzięki zainstalowanemu akcesoryjnemu układowi wydechowemu jest mocniejszy, głośniejszy i lżejszy. Choć auto jest w kolekcji już wiele lat, to w oczach mojego rozmówcy nadal widać fascynację każdym elementem tej 911.

Jeśli chodzi o 911 Turbo, to zdecydowanie preferuję te klasyczne, okrzyknięte przydomkiem widowmaker.

Jarek lubi, gdy za czymś kryje się jakaś filozofia. Właśnie dlatego dał się też skusić na budowę, najpierw jednego, a potem kolejnych samochodów spod znaku Rauh-Welt Begrieff, autorstwa Akiry Nakai. W samych autach podoba mu się możliwość indywidualizacji i nadawania charakteru, ale bardziej fascynują go lekko mityczne podejście do pracy Japończyka i specyficzna aura, która się za nim kryje. To, co emocjonalnie zaskoczyło go w pierwszym projekcie, to fakt, że choć Akira Nakai w trakcie budowy nie znał pełnego imienia i nazwiska swojego klienta, nazwał szare 964 słowem „Yoroi”. Japoński wyraz określający zbroję jednoznacznie kojarzy się z inicjałami naszego bohatera. Dla Jarka wartość takich znaków jest wyższa od wartości samego samochodu. Do pozytywnego myślenia o tuningu klasycznych 911 przekonało go też wydarzenie z 2016 roku. – Wzięliśmy wtedy udział w 12-godzinnym wyścigu na torze Twin Ring Motegi w Japonii – wspomina Jarek. W wyścigu Idlers, z myślą o którym pierwotnie budowane były samochody RWB można poznać naturę tego zjawiska. Jarek i Małgosia stworzyli jeszcze wyjątkowe 993 Cabriolet inspirowane modelem 918 Spyder. To właśnie nim uczestniczyli w ich zdaniem najwspanialszej Porsche Parade z okazji 70-lecia powstania pierwszego sportowego samochodu marki w 2018 roku. – W przypadku obu aut to kwestia dołączenia do kolekcji samochodów nietuzinkowych, które wyraźnie odróżniają się od setek stonowanych 911 widocznych na corocznych zlotach — podkreśla Jarek. Bardzo ceni sobie też najlepsze wspomnienia z wszystkich tych wyjazdów. Taką chwilą była wspólna jazda z synem w Porsche Parade za kierownicą użyczonego z muzeum milionowego Porsche 911. 

911 GT3 RS:

911 GT3 RS:

...do spełnienia

O tym, jak szerokie spojrzenie na kulturę marki Porsche ma Jarek, najlepiej świadczy odpowiedź na pytanie, które zadałem mu tego dnia. Dotyczyło oczywiście tego, co w świecie miłośników marki chciałby osiągnąć. Mogłoby się wydawać, że na pierwszym miejscu listy będzie kolejne limitowane 911, które naturalnie wpisze się w kolekcję. Jarek jednak kompletnie mnie zaskoczył. Jako człowiek aktywny i uprawiający różne sporty, najbardziej marzy o zakwalifikowaniu się na finał turnieju golfowego Porsche Golf Cup dla najlepszych uczestników krajowych eliminacji organizowanych przez lokalne oddziały. Finał ten odbywa się na Majorce, ale najważniejsza w tym marzeniu jest jego druga część. Jarek z góry podkreśla, że gdyby udało mu się zakwalifikować do gry, to na finał pojechałby z Warszawy jednym ze swoich klasycznych Porsche 911. Jak widać poszerza swoje horyzonty zaangażowania w markę coraz bardziej. Dlatego nie zdziwię się, gdy w ciągu najbliższych lat zobaczymy go uderzającego golfową piłeczkę na hiszpańskiej wyspie, a potem usłyszmy o jeszcze ciekawszym planie, którego częścią z pewnością będzie Porsche. 

Piotr Sielicki
Piotr Sielicki