Korzenie

Architektura Patrzą w przyszłość, pamiętając o tradycji. Gotowi do innowacji, przełamują bariery, a jednocześnie są zakorzenieni w historii – swojej i regionu. Marcin Steindel i Jan Karpiel-Bułecka: duet architektów, którzy przywracają dawne piękno Podhala.

  

Można powiedzieć, że ludowość mają we krwi. Jasiek to potomek najznamienitszych podhalańskich rodów – matka jest z domu Bachleda-Curuś, ojciec (też Jan) to zakopiański architekt i skrzypek, znany popularyzator muzyki góralskiej. Folkowymi muzykami są też stryj Sebastian i brat Stanisław. Z kolei przodkiem Marcina był gigant polskiego ruchu ludowego, prezes PSL i trzykrotny premier Rzeczypospolitej – Wincenty Witos. Przy takim pochodzeniu fascynacja tradycją Podhala nie może zaskakiwać. Marcin i Jan przetwarzają ją jednak po swojemu, nadając jej nową, współczesną twarz.

W kuźni i w AutoCAD-zie

Spotykamy się przed okazałą przedwojenną willą w dzielnicy Krokiew, rzut kamieniem od ścisłego centrum Zakopanego. To tu losy obu rodzin splotły się po raz pierwszy. – Mój prapradziadek, Wincenty Witos, kupił tę działkę od Józefa Bachledy-Curusia, prapradziadka mojego obecnego wspólnika – opowiada Marcin Steindel. Witos postawił dom, w którym dziś mieści się jedna z pracowni architektonicznych duetu Karpiel i Steindel (druga jest w Krakowie, z którego pochodzi Marcin).

Restauracja „Giewont”:

Restauracja „Giewont”:

Po raz drugi ich ścieżki skrzyżowały się, kiedy Marcin w ósmej klasie z rodzicami przeprowadził się do Zakopanego. Rozpoczął naukę w miejscowym Technikum Budownictwa Regionalnego i trafił do jednej klasy z Jaśkiem. – Połączyła nas jednak nie architektura, a wspinaczka sportowa – wspominają. Nieźle im szło, obaj byli w juniorskiej reprezentacji Polski, a Jasiek ma nawet na koncie tytuły mistrzowskie.

– Architektura przyszła później, pod koniec szkoły, kiedy już trzeba było się wziąć za naukę – śmieje się Marcin. Mieli to szczęście być jednym z ostatnich roczników uczących się tradycyjnego budownictwa, potem zabrakło odpowiednio fachowych kadr, powymierali starzy rzemieślnicy. Uczniowie zaliczali warsztaty w kuźni, ciesielskie, uczyli się snycerki, czyli rzeźbienia w drewnie. Ale Marcin i Jasiek nie ograniczali się do rękodzieła. Aby zrobić projekt dyplomowy (rozbudowa zakopiańskiego kina „Sokół” o salę gimnastyczną), sami nauczyli się obsługi AutoCAD, profesjonalnego programu do projektowania. A zatem już w szkole średniej łączyli wielowiekowe techniki ze współczesnymi narzędziami.

Przepisać tradycję na nowo

Pracownię architektoniczną założyli jeszcze na studiach w Krakowie. Chodziło o to, żeby po dyplomie mieć już rozkręconą firmę, nie zaczynać od zera. Pierwszy projekt: dwa domy jednorodzinne w Kościelisku, na zamówienie dewelopera. Niestety niezrealizowany, bo działka została sprzedana, a nowy właściciel miał inne plany. Choć byli wciąż nieopierzonymi architektami, robotę wykonali wzorowo. – Projekt był na tyle świetny, że nawet dziś, po piętnastu latach się go nie wstydzimy – mówi Jasiek. – Już w nim widać było to, co jest dla nas charakterystyczne dziś, połączenie tradycji z nowoczesnością – dodaje. – Od początku chcieliśmy robić architekturę odważną – dopowiada Marcin. – A że pracownia powstała w Zakopanem, nie mogliśmy jednocześnie nie czerpać z tutejszych wzorców i archetypów – tłumaczy.

The Boats:

The Boats:

„Od początku chcieliśmy robić architekturę odważną”. Marcin Steindel

Musieli to robić po swojemu. Na wydziale architektury nikt nie uczy stylu podhalańskiego, a tym bardziej tego, jak – poruszając się w ograniczających mimo wszystko tradycyjnych formach – dodawać do nich coś od siebie, wzbogacać o nietypowe detale, bawić się nowoczesnymi materiałami. Jak przepisać tę góralską architekturę na język współczesności, tak jak na przełomie XIX i XX wieku zrobił to Stanisław Witkiewicz, tworząc styl zakopiański.

Udało im się to znakomicie. „Dom w Tatrach”, w którym salon od południa ma całkowicie przeszkloną ścianę, skąd rozciąga się zachwycający widok na panoramę Tatr, zdobył właśnie małopolską nagrodę im. Witkiewicza, a także nazywaną architektonicznym Oscarem European Property Award. Bo oprócz tej niezwykłej, rozsuwanej szklanej ściany całość ma też elementy typowe dla Podhala – dach półszczytowy czy podmurówkę z lokalnego kamienia.

To poszukiwanie lokalnego archetypu nie ogranicza się tylko do Podhala, bo przecież Marcin z Jaśkiem projektują budynki w całym kraju. Jeśli przychodzi zlecenie z Dolnego Śląska czy Kaszub, też próbują wgłębić się w miejscową tradycję, czytać kontekst miejsca i nawiązać do tego w swoim projekcie. – Teraz na przykład projektowaliśmy dom w Kamiennej Górze, prestiżowej dzielnicy willowej Gdyni i tam z kolei nawiązaliśmy do międzywojennych tradycji modernistycznych tego miasta – opowiada Jasiek.

„Tu człowiek cały czas obcuje z górami i inspiruje się ich formą”.

Jan Karpiel-Bułecka

Wspólny zmysł

Wychodzimy z pracowni, przed którą stoją dwa samochody wspólników. Marcin jeździ czarną Panamerą, Jasiek z kolei ma czerwone 911. Mam wrażenie, że ten zestaw dobrze wpisuje się w różnicę charakterów obu architektów, o której mówili mi przed paroma minutami. Jasiek ma bardziej artystyczną duszę, co pewnie można tłumaczyć wychowaniem w rodzinie pełnej muzyków. – Ja z kolei jestem ścisłowiec – mówi Marcin. – Ważny jest dla mnie konkret, przełożenie idei i wizji na świat realny i użytkowy, na warunki budowlane czy ograniczenia planu zagospodarowania – wyjaśnia.

Dzięki tym różnicom stanową świetny duet i potrafią się uzupełniać. Co jednak najważniejsze, zmysł estetyki mają wspólny. – Jeśli obaj jesteśmy z projektu zadowoleni, to znaczy, że zrobiliśmy go najlepiej jak się dało – tłumaczy Jasiek.

Wsiadamy do aut. Ruszamy na objazd Zakopanego i realizacji duetu Karpiel & Steindel. Na pierwszy ogień – restauracja „Giewont” przy drodze do Kościeliska. Duży gmach, o wiele większy niż tradycyjne domy góralskie, odwołuje się jednak formą do architektury podhalańskiej – półszczyty, skosy, zastosowanie drewna i kamiennej podmurówki. Właściciel restauracji, ceper, któremu niekoniecznie wszyscy miejscowi życzą sukcesu, opowiada o wizycie wiekowego górala sprzed kilku dni. – Wypytywał mnie, kto zaprojektował budynek, kto odpowiadał za dekorację wnętrz, kto za robotę snycerską elementów drewnianych. Za każdym razem wymieniałem nazwiska lokalnych twórców i rzemieślników – mówi. – Na koniec góral wstał, podszedł do mnie, uściskał mi dłoń i mówi: „Dziękuję wom, że dutki zostały na miejscu!” – śmieje się restaurator.

Dom w Dolinie Strążyskiej:

Dom w Dolinie Strążyskiej:

Obcując z górami

Jedziemy dalej i rozmawiamy o tym, co boli Jaśka i Marcina w dzisiejszym Zakopanem. – Z chaosem przestrzennym jest dramat. Zasypywanie łąk pod nielegalne parkingi, które funkcjonują nie wiadomo jak i nie ma na nie siły, te wszystkie budy z chińskim dziadostwem – piekli się Jasiek. – No i sama zakopianka, na której piękny widok na góry zasłaniają setki billboardów reklamowych. I to dzisiaj, w dobie internetu, kiedy nikt już nie szuka takich informacji na reklamach – dodaje. Jasiek brał udział w działaniach wspólnie z samorządem wojewódzkim, które miały na celu oczyszczenie tej trasy. Projekt upadł, bo z porozumienia wycofała się jedna gmina z wszystkich na trasie od Krakowa do Zakopanego.

Czy jest nadzieja na przyszłość? – Jest, w młodszych pokoleniach. U nich widać już inną mentalność, inne podejście do estetyki i ładu przestrzennego – mówią. Jakby na potwierdzenie tych słów zatrzymujemy się przed „The Boats”. To prywatny, niewielki dom przyjaciół Jaśka i Marcina, któremu towarzyszą dwa domki gościnne, unoszące się nad zboczem jak dzioby łódek płynących przez Tatry. Prostą bryłę domu, przypominającą górski szałas, przecina szklany łącznik, niesymetrycznie „rozsuwający” dwie części budynku. Oczywiście i z domu, i z tarasów domków gościnnych, rozpościera się olśniewający widok na góry.

Synergia:

Synergia:

Góry, które kochają i które są dla nich także inspiracją w pracy architekta. – Jak się człowiek tu wychowuje, to cały czas obcuje z ich formą – mówi Jasiek. Spiczaste wierchy Tatr Wysokich wdrukowują się w umysł, a podczas wspinaczki czy wypraw freeride’owych obcuje się z nimi inaczej, widzi z innej strony.

Ponadczasowo

Odwiedzamy jeszcze jedną z realizacji architektów w Zakopanem, apartamentowiec w Dolinie Strążyskiej – i tu znów widzimy, jak można zabawić się ludową formą w nowoczesny sposób. Ściany budynku nawiązują do typowych dla Podhala konstrukcji wieńcowych, ale co drugi płaz zastąpiono zwierciadłem, dzięki któremu dom nawiązuje grę z otoczeniem, odbijając śnieg, zieleń i górskie granie.

A potem ruszamy na Drogę Oswalda Balzera, jedną z najpiękniejszych tatrzańskich szos. Tu w końcu oba Porsche wspólników mogą trochę rozwiniąć skrzydła. Kupili auta równocześnie, bo jak przyznaje Marcin, wzajemnie napędzają się w swoim motoryzacyjnych pasjach. Zresztą w  Kraków złożyli już zamówienie na kolejne, tym razem wspólne auto, którym będą się dzielić: 718 Boxster. – Pamiętam, jak jako dziecko kupiłem sobie modelik 911 firmy Bburago – wspomina Jasiek. – Pokazałem go wujkowi, ten zapytał, ile kosztował. A potem powiedział mi, że jeśli zacznę taką kwotę odkładać regularnie, to za 20-30 lat będzie mnie stać na prawdziwe – śmieje się.

Droga Oswalda Balzera:

Droga Oswalda Balzera:

Auta suną górską szosą, łapiąc pojedyncze promienie lutowego słońca, które nieśmiało wygląda zza gór. To w takich miejscach dynamiczna jazda Porsche sprawia największą przyjemność, co widać po Marcinie i Jaśku. A kiedy zaczynamy rozmawiać o archetypie marki z Zuffenhausen, nie sposób uciec od porównań z tym, co robią Karpiel i Steindel. – I my, i Porsche staramy się łączyć tradycję z nowoczesnością. I chyba nieźle nam to wychodzi – uśmiecha się Jasiek. – Dla nas też liczy się nieustanne dążenie do doskonałości, do tego, by być coraz lepszymi w swojej dziedzinie, a także zamiłowanie do stosowania najnowszych technologii – dopowiada Marcin. – A nasza architektura jest, jak Porsche, ponadczasowa – podsumowuje Jasiek.

Mikołaj Kirschke
Mikołaj Kirschke

Zużycia paliwa/prądu

911 Carrera 4

WLTP*
  • 10.9 – 10.3 l/100 km
  • 247 – 234 g/km
  • G Class

911 Carrera 4

Zużycia paliwa/prądu
zużycie paliwa, cykl łączony (WLTP) 10.9 – 10.3 l/100 km
emisja CO₂ średnia (WLTP) 247 – 234 g/km
CO₂ class G