Organiczny Taycan:

Hide and seek

Sztuka z Porsche w roli głównej Jak będzie wyglądać przyszłość? Czego spodziewać się od strony technologicznej? Co będzie dziać się w sztuce i muzyce? Jakie dziedziny i zagadnienia zdominują nasze dyskusje w nadchodzących latach? Odpowiedzi na powyższe pytania można było poznać podczas wydarzenia Scopes driven by Porsche, które odbyło się na początku października w samym sercu stolicy – w budynku Szkoły, którym opiekuje się Komuna Warszawa. 

   

Pięć dni interdyscyplinarnego festiwalu było wypełnionych atrakcjami po brzegi. Czy to możliwe, aby na jednym wydarzeniu spotkały się sztuka postinternetowa, przegląd najnowszej sceny muzycznej Ukrainy i dyskusja o zdrowiu psychicznym? Scopes było doskonałym dowodem na to, że jak najbardziej tak. Do tego w programie znalazł się queerowo-feministyczny DJ set, voguing, dyskusja o roli zapachów w naszym życiu i pokaz pierwszego filmu o Afropolakach. 

Scopes driven by Porsche:

Scopes driven by Porsche:

Nie zabrakło również najmodniejszych i najgłośniejszych technologii – VR, AR i 3D powoli dominują nie tylko w świecie komputerowych geeków, projektantów i biznesu, ale także wyznaczają nowe kierunki w sztuce współczesnej.

Jedną z instalacji prezentowanych pod- czas warszawskiej edycji Scopes było Hide and Seek autorstwa Ady Zielińskiej i Rafała Dominika. „Czymże jest nazwa? To, co zwiemy różą, pod inną nazwą rów- nie by pachniało” – ten cytat z Romea i Julii Williama Szekspira przywołują sami artyści, by opisać to, co można było zobaczyć w dwóch salach, w których mieściła się praca. Dwa samochody kom- pletnie wtopiły się w pstrokate wnętrza, a jednocześnie pozostały charaktery- styczne i rozpoznawalne. Widzowie mogli z kolei doznać pełnej immersji, nakładając specjalne peleryny, dzięki którym zlewali się z otaczającą ich instalacją. Zapytali- śmy Adę Zielińską i Rafała Dominika o pomysł, który stał za Hide and Seek, pracę nad instalacją oraz o to, czy w dzisiejszych czasach ważne jest, by sztuka dobrze prezentowała się nie tylko w galeriach, ale i na Instagramie.

Na co dzień działacie raczej w innych rejonach sztuki. W przypadku Ady to fotografia, a Rafał, choć z wykształcenia jest malarzem, wybiera najróżniejsze techniki. Opowiedzcie o tym.

Ada Zielińska: Dotychczas zajmowałam się głównie fotografią, ale w tym roku zrobiłam kilka instalacji: razem z Rafałem zrobiliśmy instalację dla Porsche, a poza tym zrobiłam jeszcze dwie instalacje związane z samochodami.

Rafał Dominik: Ja z kolei studiowałem malarstwo, ale od dawna nie maluję i zajmuję się różnymi rzeczami. Robiłem trochę instalacji teatralnych, czyli przestrzennych rzeczy, które mają korzenie w cyfrowych obiektach. Instalacja z Adą to kolejna z nich. Naturalnie wychodziła z tego, że chcieliśmy zrobić coś konkretnego. Ada dużo pracuje z budowaniem sobie scenografii do zdjęć, ja robię scenografie w 3D do swoich prac. A to była właściwie scenografia do scenki, którą sobie wymyśliliśmy, więc nie było to dla nas całkiem nowe działanie. Tyle że do środka tej pracy mogliśmy zaprosić naszych widzów.

Jak doszło do tego, że zrobiliście wspólnie instalację Hide and Seek? Wcześniej chyba nie pracowaliście razem.

AZ: Nie pracowaliśmy razem, ale chcieliśmy. Kiedy organizatorzy Scopes odezwali się do nas, nie zakładali, że będziemy robić wspólnie pracę, ale gdy dowiedzieliśmy się, że oboje zostaliśmy zaproszeni, od razu stwierdziliśmy, że to jest ten moment.

Kamuflaż nie wszystko ukrywa:

Kamuflaż nie wszystko ukrywa:

Jak wyglądała praca nad Hide and Seek?

RD: To był długi proces. Długi technicznie, bo było to dość skomplikowane wyzwanie. Mieliśmy miliard pomysłów, ale to był jeden z pierwszych. To, jak powstają pomysły, jest trudne do opisania – przynajmniej ja nie jestem w stanie prześledzić tej drogi. Wpadasz w myślowy ping-pong i nagle okazuje się, że się udało, a potem im bardziej skupiasz się na szczegółach produkcyjnych, tym bardziej projekt nabiera konkretnego kształtu.

AZ: Dwiema głównymi inspiracjami był kamuflaż samochodowy, stosowany przez koncerny do ostatecznych testów na drogach publicznych przed wprowadzeniem auta na rynek, oraz crash test Porsche 911 z 1966 roku, kiedy samochód został pomalowany w kratkę, żeby zobaczyć, ile się wgniecie, kiedy zrzuci się go z dźwigu.

Jak wyglądała wasza instalacja?

RD: Całość odbywała się w przestrzeni podwórka w Komunie Warszawa, która mieści się w budynku dawnego liceum. Chcieliśmy, aby nasza instalacja się tam „wkleiła”, a więc zrobiliśmy kontynuację ściany szkoły i zaprosiliśmy zaprzyjaźnionych graficiarzy, żeby wykonali graffiti, dzięki któremu to jeszcze bardziej zlepiło się ze ścianą. Przez wyrwę wchodziło się do pierwszej sali, która była czymś w rodzaju groty czy jaskini – tam znajdowała się pierwsza część inspirowana kamuflażowymi wzorami. Zależało nam na tym, by w tych przestrzeniach zgubić poczucie skali i odległości. Wszystko było wylepione tym samym czarno-zielonym wzorem przypominającym moro, zakładało się również specjalne peleryny z tym samym wzorem. W środku był przepiękny Taycan z dorobionymi blobami, które najpierw bardzo organicznymi formami spływały na niego ze ściany, a potem z niego na podłogę.

AZ: Taycan był takim potworem w jaskini, bo do tego jeszcze „dyszał” i świeciły mu się światła.

RD: Z tej przestrzeni przez ciasny korytarzyk przechodziło się do drugiej sali, która była po drugiej stronie spektrum zabiegów wizualnych – totalnie otwarta, duża, jasna i wyłożona geometrycznym wzorem. Tam wisiało klasyczne Porsche 911, oświetlone tylko z góry, był dźwięk kierunkowskazów, bardzo rytmiczny, jak metronom.

AZ: Z założenia było to takie Lynchowskie limbo, przestrzeń nienależąca do niczego co znamy, czyściec.

RD: Kiedy się podchodziło i odchodziło od tych wzorów, naprawdę zaczynało się kręcić w głowie. Nie spodziewałem się, że efekt będzie tak mocny.

AZ: Ja byłam w stanie wytrzymać tam tylko dziesięć minut.

Organiczny Taycan:

Organiczny Taycan:

Jaka była rola Porsche w waszym projekcie?

RD: Chcieliśmy skorzystać z tego, że mamy dostęp do nowiuteńkiego samochodu prosto z fabryki – to niezwykle rzadka okazja. Porsche jest marką premium i rzadko obcuje się z tymi samochodami w takim pracownianym trybie i rzadko są dawane ludziom, by zrobili z nimi coś takiego. I to było ekstra, bo zarówno ten klasyczny samochód, jak i ten nowy, były w sumie supermagiczne.

Wasza instalacja zdecydowanie podbiła Instagram. Czy sądzicie, że współcześnie sztuka powinna być instagramowalna?

AZ: Przede wszystkim to było tak wymyślone. W drugiej sali obliczaliśmy sobie w 3D, ile metrów od wejścia ma wisieć samochód, by dobrze robiło się zdjęcia iPhonem. Odbiór był w pewnym momencie trochę onieśmielający, bo faktycznie wiele się tego pojawiło na Instagramie. Uważam, że współcześnie jest to miarą sukcesu i jest też miarą sukcesu naszej instalacji.

Warszawska edycja Scopes odbywała się pod hasłem „Tales of tommorow”. Jak wyobrażacie sobie przyszłość sztuki? Jakie tendencje będą dominować w galeriach w najbliższych latach?

AZ: Ostatnio obserwujemy powrót malarstwa, bo to ono jest też najlepiej finansowane przez rząd, także trudno stwierdzić, bo nie wiem, czy jako kraj podążamy za trendami – to zależy od Ministerstwa (śmiech).

RD: Ja z kolei wsiąkłem w kompletnie niemalarskie rzeczy: NFT i VR. Jest to oczywiście napompowana bańka, ale możliwość osiągnięcia pojedynczości w cyfrowym świecie jest przyszłością. Wkrótce to się unormuje i będzie mniej przepompowane. To będzie naturalne, że Ada będzie sprzedawała swoje zdjęcia jako NFT, a ja swoje rendery. Ale to nie będzie nic wyjątkowego – swoje prace i tak drukuje się z TTIF-ów czy plików JPG. Ale to jest kwestia techniczna, bo trudno przewidzieć, w którą stronę pójdzie sztuka pod względem merytorycznym.

Natalia Suszczyńska
Natalia Suszczyńska