Oblicza wolności

Ponad 60 lat czystej radości z jazdy: W nazwie Speedster zawiera się wszystko to co najpiękniejsze w Porsche, czyli prędkość wolność i niezapomniane wrażenia z jazdy. Oto spotkanie najstarszego i najmłodszego w Polsce auta oznaczonego tym przydomkiem.

   

Pewnego słonecznego poranka w ciszę i sielankę jedynego w województwie mazowieckim uzdrowiska wmieszał się rytmiczny dźwięk czterocylindrowego boksera. Nie budził jednak niepokoju ani przechodniów, ani małych zwierząt zamieszkujących Park Zdrojowy w Konstancinie-Jeziornie. Chwilę później w uliczkę z granitowej kostki skręcił nasz pierwszy bohater. To Porsche 356 A Speedster z 1956 roku, świeżo po gruntownej renowacji, która przywróciła mu oryginalny blask lakieru o nazwie Emalien Weiss. Czerwone wnętrze wygląda jak fabrycznie nowe, z tym że tak prostych i pięknych już się nie produkuje. Jednolita linia karoserii stworzonej w warsztatach Reutter w Stuttgarcie, przecięta jedynie idealnie wyprofilowaną przednią szybą, emanuje lekkością. Nic dziwnego, właśnie o lekkość chodziło w wersji Speedster. Jej pierwowzorem było 356 America Roadster z 1952 r. z ręcznie tworzonym aluminiowym nadwoziem. Konstrukcja lżejsza od bazowego 356 i napędzana 70-konnym silnikiem była w stanie rozpędzić się do 180 km/h. Wóz był genialny, niestety nie wpisał się w koncepcję taniego samochodu dla młodszych klientów, chcących podbić kalifornijskie wybrzeże. Koszty produkcji znacząco przekraczały dopuszczalną cenę sprzedaży dyktowaną przez rynek. Właśnie dlatego kilka lat później Roadster został zastąpiony wersją 356 Speedster, czyli uproszczonym i bardziej purystycznym w charakterze 356 Cabriolet, co pozwoliło osiągnąć cenę wyjściową na poziomie 2995 dol. Szał na Speedstery stał się faktem. Projekt zrodzony z koncepcji dilera na Zachodnim Wybrzeżu Johna von Neumanna i słynnego importera aut z Europy do USA Maxa Hoffmana, zaczął odnosić wymierny sukces.

Wyjątkowe detale

Biały egzemplarz pochodzi z 1956 r. i od niedawna jest ozdobą kolekcji człowieka, który Porsche zawierzył swoje motoryzacyjne serce. W wersji 1600 (taką ma pojemność silnika) z dwoma gaźnikami Solex osiąga 60 KM. Data produkcji jest tu nie bez znaczenia, bo jak to w klasycznych Porsche bywa, w każdym roczniku pojawiały się pewne zmiany lub zestawienia części unikalne dla danego okresu. W tym modelu charakterystyczne elementy to np. tylne światła, nazywane od swojego kształtu „beehive” (ang. ul), a także bardzo klimatyczne siatki na przednich reflektorach. Prawdziwi entuzjaści zauważą też wyższe kły na zderzakach, od których w amerykańskich wersjach fabrycznie odchodzą galerie, czyli ozdobne wąsy. To ostatni detal, na który czeka ten egzemplarz. Jak przystało na prawdziwego Speedstera, ten trafił do Polski oczywiście ze Stanów Zjednoczonych, ale jego kondycja daleka była od tej, w jakiej widzicie go na zdjęciach. Ogromny wkład pracy, części i pieniędzy sprawił, że kolejne wyjątkowe Porsche zostało przywrócone do życia. Projektem tym zajął się Piotr Bem, którego mogliście z kolei już poznać na łamach magazynu w 2017 r. Auto na żywo wygląda jeszcze lepiej niż na naszych zdjęciach, a każde spojrzenie na jego detale wprawia serce w szybsze skurcze. Nie mówiąc już o momencie przekręcenia kluczyka w stacyjce.

Interpretacja puryzmu:

Interpretacja puryzmu:

Uzdrowiskowy klimat

Konstancin-Jeziorna położony pod Warszawą to miejscowość, której początki w obecnej uzdrowiskowej formie sięgają 1897 roku. Powstał on dzięki spokrewnionemu z właścicielami położonych obok Obór hrabiemu Witoldowi Skórzewskiemu oraz hrabiemu Władysławowi Mielżyńskiemu, którzy wspólnie chcieli stworzyć popularne w tamtych czasach letniska dla zamożnych mieszkańców, kupców i przedsiębiorców z Warszawy. Gdy uzdrowisko zyskało już renomę, jako kuracjusze do Konstancina zaczęli zjeżdżać się także artyści i intelektualiści. Architektura budowanych willi już na zawsze zapisała się w polskim kanonie. Jednym z najbardziej znanych mieszkańców Konstancina stał się Stefan Żeromski, który wprowadził się do Willi Świt. Konflikty zbrojne omijały Konstancin, aż do wybuchu II wojny światowej, w trakcie której zdobyta przez wrogów miejscowość letniskowa stała się miejscem pobytu ich generalicji i wysokich urzędników.

Dzisiaj charakterystycznym miejscem Konstancina jest budynek Casino Palace. Wznoszący się na skraju Parku Zdrojowego gmach został odbudowany według nowego projektu w latach 90. XX w. Swoją nazwę wziął od stojącego niegdyś w tym miejscu drewnianego kasyna. Restauracja stała się najbardziej reprezentacyjnym budynkiem w miejscowości. To tu spotykała się śmietanka towarzyska przybywająca na letnisko w Konstancinie. Oprócz restauracji w budynku mieściły się też pokoje gościnne, parkiet do tańca i miejsce dla grającej wieczorami orkiestry. W II Rzeczypospolitej oferowało najwyższy poziom usług i było miejscem wielu prestiżowych wydarzeń. Po wojnie zaczęło podupadać, a w latach 60. budynek był już kompletną ruiną. Dziś w nowej wersji ponownie przyciąga znamienitych gości – takich jak dwa niezwykłe Speedstery, które spotkały się ze sobą po raz pierwszy na malowniczym podjeździe z fontanną. Najstarszy z najmłodszym w Polsce. Widok jak z najznamienitszych konkursów elegancji. 

Jazda Speedsterem:

Jazda Speedsterem:

Dla dwóch

Nasz drugi bohater jest nieco bardziej krzykliwy od swojego przodka. Wjeżdżając na teren pałacu, nieco przyćmił białego klasyka swoim żywym niebieskim lakierem Miami Blue i detalami nawiązującymi do minionych dekad. Przy każdym mocniejszym dotknięciu gazu silnik zdaje się pokazywać, kto tu rządzi. Ten egzemplarz to również perełka w zbiorach wielkiego miłośnika marki z Zuffenhausen, ale jak widać nie jest trzymany wyłącznie w szczelnym garażu. 911 Speedster generacji 991.2 to auto, które stworzono z myślą o uczczeniu 70. rocznicy narodzin sportowych samochodów Porsche w 2018 r. Dlaczego akurat Speedsterem? Odpowiedź jest prosta, model 356 Roadster No.1 z 1948 r. miał właśnie taki zamysł konstrukcyjny, a od czasów powstania pierwszego 911 Speedster na bazie serii G w 1988 r., to właśnie ten rodzaj nadwozia jest jednym z najrzadszych i najbardziej wyjątkowych w każdej kolejnej generacji 911.

Ostatniego Speedstera stworzono już jednak według nieco innej filozofii niż pierwowzór 356. Teraz Speedster nie był już uproszczoną i najtańszą odmianą, a samochodem stworzonym z tego, co w 911 najlepsze w kwestii purystycznego odczuwania sportowych emocji, oczywiście bez dachu nad głową. Dlatego o ile nadwozie oparto na wersji Carrera 4 Cabriolet, o tyle podwozie, układ napędowy i detale aerodynamiczne zawędrowały wprost z odmiany GT3. Dzięki temu zza pleców dobiega dźwięk 4-litrowego, sześciocylindrowego boksera o mocy 510 KM, który wydaje z siebie znacznie ostrzejszy dźwięk od spokojniejszego protoplasty. Łączy ich nadal manualna skrzynia biegów, choć przełożeń, podobnie jak cylindrów w spalinowym sercu 911, również jest o dwa więcej.

Speedster to niezakłócone poczucie wolności.

Co nas łączy, co nas dzieli?

O tym, czym różni się 356 od 911 nie ma sensu wspominać, odmienności jest tyle, że nie wystarczyłoby tego numeru „Christophorusa”. Warto jednak zwrócić uwagę na to, co po ponad 60 latach wciąż łączy oba auta z Zuffenhausen. Żaden Speedster nie mógłby istnieć bez niższej i ostrzej poprowadzonej linii przedniej szyby, podobnie jak bez pokrywy dachu, która w 911 zawsze miała dwa charakterystyczne garby za oparciami foteli. Nie zabrakło też doskonałych kubełkowych foteli poprawiających trzymanie boczne, które w 356 Speedster były najważniejszym elementem wyposażenia wnętrza. Uproszczona konstrukcja dachu, choć zbudowana w zupełnie odmiennej technologii, to również wspólny mianownik obu członków tej rodziny. W 356 nawet boczne szyby były wykonane z folii i wkładane ręcznie w drzwi. W 911 szyby są szklane i otwierane elektrycznie, ale operacja otwierania dachu z lekkiego poszycia Tonneau z zatrzaskami Tenax jest nieco bardziej skomplikowana, bo odbywa się na wpół ręcznie i na wpół elektrycznie. Po złożeniu jego obniżona linia rekompensuje jednak nieco większą trudność operacji niż w zwykłym 911 Cabriolet.

Najbardziej niewidocznym na postoju, ale wyczuwalnym w trakcie jazdy (a do niej stworzone są przecież Speedstery) elementem, jest nisko położony środek ciężkości. Przekłada się on na niebywałą lekkość pokonywania zakrętów. Oba auta czują się jak ryba w wodzie, gdy kierowca trzyma wysokie obroty silnika i wyciska, co się da, z układu kierowniczego i zawieszenia. Znajdujące się za tylną osią silniki dociskają oś napędową przy przyspieszaniu, dając nam maksimum stabilności przy starcie. Z kolei gdy mocno wciśniemy środkowy pedał, przyklejają hamujące auto do drogi. Oczywiście 911 Speedster w każdych warunkach jest o niebo szybszy, ostrzejszy i bardziej precyzyjny od 356, ale samo pokonywanie kolejno następujących po sobie łuków w aucie z lat 50. to wrażenie, którego dzisiaj nie zapewni już żaden współczesny wóz. Układanie 356 Speedster do drogi za pomocą dużej kierownicy z cieniutkim wieńcem, dobieranie przełożeń w – skądinąd wybitnie precyzyjnej jak na swoje czasy – skrzyni biegów i wyczucie niezwykle prostego w konstrukcji układu hamulcowego, to w przypadku szybkiej jazdy zadanie nie dla nowicjuszy.

Dwa światy:

Dwa światy:

Najbardziej niewidocznym na postoju, ale wyczuwalnym w trakcie jazdy (a do niej stworzone są przecież Speedstery) elementem, jest nisko położony środek ciężkości. Przekłada się on na niebywałą lekkość pokonywania zakrętów. Oba auta czują się jak ryba w wodzie, gdy kierowca trzyma wysokie obroty silnika i wyciska, co się da, z układu kierowniczego i zawieszenia. Znajdujące się za tylną osią silniki dociskają oś napędową przy przyspieszaniu, dając nam maksimum stabilności przy starcie. Z kolei gdy mocno wciśniemy środkowy pedał, przyklejają hamujące auto do drogi. Oczywiście 911 Speedster w każdych warunkach jest o niebo szybszy, ostrzejszy i bardziej precyzyjny od 356, ale samo pokonywanie kolejno następujących po sobie łuków w aucie z lat 50. to wrażenie, którego dzisiaj nie zapewni już żaden współczesny wóz. Układanie 356 Speedster do drogi za pomocą dużej kierownicy z cieniutkim wieńcem, dobieranie przełożeń w – skądinąd wybitnie precyzyjnej jak na swoje czasy – skrzyni biegów i wyczucie niezwykle prostego w konstrukcji układu hamulcowego, to w przypadku szybkiej jazdy zadanie nie dla nowicjuszy.

Niebieski brat zapewne w znaczącej większości kategorii technicznych jest dwa lub nawet pięć razy mocniejszy, ale niczym w kartach samochodowych Piatnika, masa 356 znacznie poniżej jednej tony (nawet z kierowcą w aucie) daje gigantyczną przewagę nad konkurentami i prawami fizyki. Genialna prostota, którą dzisiaj tak bardzo się docenia. Biały Speedster ma w sobie wiele wigoru, w końcu to auto stworzone również z myślą o weekendowych kierowcach wyścigowych, którzy w czasach produkcji tego auta podbijali amerykańskie tory, demontując przednią szybę. Najnowszym Speedsterem w jazdach na czas również można mocno namieszać w klasyfikacji generalnej. W końcu gen zwycięzcy drzemie w każdym Porsche.

Witaj w klubie

Paradoksalnie największa różnica pomiędzy oboma modelami dziś stała się ich kolejnym wspólnym mianownikiem. 356 Speedster powstał jako sposób na niedrogie Porsche. Przez prawie siedem dekad jego kult doprowadził do skokowego wzrostu wartości. Za to 911 Speedster, ze względu na swój limitowany charakter nigdy nie miał należeć do grona tanich sportowców. Dysponując odpowiednimi środkami i patrząc na oba auta na naszych wspólnych zdjęciach, stajecie również przed teoretycznym wyborem, bowiem ich wartość rynkowa jest dziś niemal identyczna i zapewne tak już zostanie. Legenda Speedstera jest wszechobecna, cieszy mnie bardzo, że dotarła i zaistniała również w Polsce. Oby jak najwięcej osób się w nich zakochało. Ja już dopisałem się do listy.

Piotr Sielicki
Piotr Sielicki