Z pasji do jazdy

Zabytkową „jedenastką” po całej Europie: Klasyczne Porsche można albo trzymać w garażu, dopieszczać i podziwiać, albo jak najczęściej wyprowadzać na drogi i zwiedzać z nim świat. Paweł Brukszo wychodzi raczej z tego drugiego założenia. Auta z Zuffenhausen ma w swoim garażu od wielu lat, a każdy egzemplarz służy mu do innego rodzaju przeżyć za kierownicą.

   

Od trzech dekad podróżuje turystycznie samochodami. Na Mistrzostwa Polski Samochodów Zabytkowych zawsze przyjeżdżał na kołach, a nie dowożąc auto na lawecie. Nie przeszkadzała mu w tym nawet organizacja wielu imprez w najdalszych zakątkach kraju. Jazda przez pół Polski dawała radość, a z nią przychodziło też doświadczenie i pewność podróżowania zabytkowym autem. Obeznanie z tematem w końcu pozwoliło Pawłowi ruszyć w trasy także poza granice Polski.

Perełka w kolekcji:

Perełka w kolekcji:

Pełnia szczęścia:

Pełnia szczęścia:

Do takich tras potrzebne jest odpowiednie auto. Pierwsze Porsche 911 zagościło w warszawskim garażu naszego bohatera 16 lat temu. Była to Carrera S generacji 997. Paweł używał go jednak do codziennej jazdy. W jego kolekcji stały już wtedy inne klasyczne wozy do udziału w imprezach dla fanów zabytkowej motoryzacji, np. BMW 2002 ti. Pewnego dnia nadarzyła się jednak okazja zakupu kultowego 911 w wersji T. Oryginalnie wóz pochodził ze Stanów Zjednoczonych, ale Paweł kupił go już w Polsce. Oczywiście auto trafiło na gruntowną renowację, która przywróciła mu dawny blask, taki jak w dniu, gdy opuszczało fabrykę w dobrze znanym wszystkim okręgu Stuttgartu. 2,2-litrowy oryginalny silnik Paweł również wyremontował i poddał lekkim modyfikacjom w renomowanej niemieckiej firmie. Dzięki temu stadko 125 generowanych koni mechanicznych nieco się powiększyło, a serce „jedenastki” łapie drugi oddech w nieco wyższym zakresie obrotów.

Samochody są od tego, aby nimi jeździć. W myśl tej zasady Paweł użytkuje swoje Porsche.

Pamiętając o planie na dalekie podróże, Paweł wyposażył ją również w chłodnicę oleju — rozwiązanie zaczerpnięte z wyścigowych wersji, ale przydatne także w codziennych sytuacjach drogowych. Pomarańczowe 911 o pięknie brzmiącej nazwie Tangerine Orange zyskało jeszcze jeden detal, nad którym właściciel bardzo długo pracował. Boczna naklejka z logo marki znajduje się co do milimetra w tym miejscu, w którym naklejano je w wyścigowych egzemplarzach 911 przełomu lat 60. i 70. Felgi Fuchs z oponami w rozmiarze 185/75/14 uzupełniają sportowy wizerunek wersji T. Litera ta jest pierwszą w wyrazie „Touring”, oznaczającej daleką turystykę. To właśnie pod tym kątem była tworzona specyfikacja 911 T, a Paweł doskonale korzysta z jej dobrodziejstw.

Gran Turismo

Wraz z ukochaną żoną Agnieszką zaliczył już wiele bliższych i dalekich podróży. Zapytany o te, które zapadły mu najbardziej w pamięć, bez problemu wymienia tę do Włoch oraz obecność na ostatnim Le Mans Classic w 2018 r.

Różnic między podróżowaniem klasycznym i współczesnym 911 jest równie dużo co podobieństw.

Rajd Modena Cento Ore w 2014 r. to była prawdziwa próba sił. Zaczęło się od dojazdu na start. Paweł bardzo dba o doskonałe przygotowanie swoich aut, dlatego awarie zdarzają się mu niezwykle rzadko. Jednak akurat 100 km przed linią startu w Modenie w 911 urwał się element odpowiedzialny za pracę sprzęgła. Auto stanęło na autostradzie, a pomoc drogowa organizatora rajdu nie miała pozwolenia na holowanie na najszybszym rodzaju publicznych dróg. Po czterech godzinach odpowiedni ratunek jednak dotarł na miejsce i 911 zawitało do niezwykle klimatycznego, acz niewyglądającego na specjalistyczny warsztatu. Na zamontowanym na zewnątrz podnośniku 911 powędrowało w górę pod charakterystyczny klasyczny logotyp Fiat Servizio. Gdy mechanicy uwijali się przy aucie, Paweł zaczął zwiedzać warsztat. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu odkrył na zapleczu kolekcję zabytkowych aut o wartości kilku milionów euro. Uspokoił się. Porsche było w dobrych rękach.

Rywalizacja:

Rywalizacja:

Niedługo później „jedenastka” Pawła odzyskała pełną sprawność. Mogła wystartować w rajdzie. Warto było podjąć tę próbę, bo choć od wysokiej temperatury i tysięcy ciasnych zakrętów pokonanych w pomarańczowym 911 kierowcy z pleców skóra schodziła pasami, to na mecie okazało się, że w debiucie udało się zdobyć 3. miejsce w klasyfikacji generalnej jazdy na regularność. A przecież Modena Cento Ore Classic to jedna z najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych włoskich imprez! Była już nominowana do tytułu „Rally of the Year” w międzynarodowym konkursie International Historic Motoring Awards. Aby w tej rywalizacji wskoczyć na podium, trzeba wykazać się wyjątkową precyzją jazdy samochodem. Odcinki organizowane są zarówno na górskich trasach, jak i na torach wyścigowych, w których kluczowe jest pokonanie okrążeń szybko, ale również w jak najbardziej zbliżonym do siebie czasie. Wielki sukces Pawła i jego żony już na zawsze zapisał się w historii tego egzemplarza 911 T. Wóz znowu wykonał swoje zadanie.

Z najważniejszych wyjazdów:

Z najważniejszych wyjazdów:

Émotions à la française

Trzy lata temu Paweł wyruszył w równie wielką podróż. Tym razem nie po puchary, a po przeżycia związane z obcowaniem z klasycznym motorsportem na najwyższym światowym poziomie. Le Mans Classic to mekka wszystkich fanów wyścigów i powrotu do minionych epok motoryzacji. Rywalizacja aut z lat 90., 70., a nawet 50. Zapach spalin, oleju, spalonych klocków hamulcowych czy wypalających się układów wydechowych. Muzyka, jedzenie, ubrania, a nawet służby mundurowe czy przejazd torem w pojazdach historycznych. Wszystko przy akompaniamencie setek wymarzonych konstrukcji wyścigowych najlepszych producentów świata (w tym, rzecz jasna, i Porsche), ścigających się dzień i noc. Błysk świateł, rozżarzone elementy mechaniczne, pisk opon i oczywiście walka bok w bok. Skutki tego wszystkiego Paweł widział na własne oczy w parc fermé, gdzie degradacja pewnych elementów, obicia i wgniecenia na nadwoziach najcenniejszych aut w historii sportu samochodowego rzucały się w oczy.

Kolekcja 911:

Kolekcja 911:

Dbałość o detale i o doskonałą formę aut to domena Pawła.

Paweł wybrał się do Kraju Loary z grupą znajomych, w sumie czterema autami. Trzy Porsche i Mercedes dzielnie ruszyły z Warszawy na kołach w stronę oddalonego o 1800 km francuskiego toru. Tym razem obyło się bez niespodzianek w trasie, a gdy dotarli na parking imprezy, poczuli się jak w domu. Ich klasyczne auta zaparkowały wśród setek innych pochodzących z tego samego okresu. Słońce odbijało się od barwnych lakierów i chromowanych wykończeń. Ogarnięcie, chociażby tylko pobieżnie, całego terenu i dziesiątek atrakcji w trakcie weekendu było w zasadzie niemożliwe. Właśnie dlatego Paweł twierdzi, że do Le Mans musi jeszcze wrócić, oczywiście w swoim pomarańczowym 911. Pięć tysięcy kilometrów na kołach nie zrobiło na tym duecie większego wrażenia.

Dwa spojrzenia

Gdy 911 T odpoczywa w garażu po licznych wyprawach i rajdach, obok niego parkuje młodszy brat do codziennej jazdy. Nasz bohater na tyle mocno zakochał się w autach w Zuffenhausen, że od czasów 997 zmienia auta na coraz to nowsze i lepsze modele. Po 911 Carrera S było białe 911 Turbo (997) z manualną skrzynią biegów i słynnym silnikiem wielkiego inżyniera Hansa Mezgera. Aktualnie ustąpiło ono miejsca ostatniej generacji Porsche 911 Carrera z wolnossącym bokserem. 911 Carrera 4 GTS to pod względem uniwersalności modelu wszystko, co najlepsze w generacji 991. Piękny czarny egzemplarz z czerwoną tapicerką wygląda bardzo niepozornie, szczególnie że oznaczenia modelowe i felgi z centralną śrubą są w ciemnym odcieniu. Jednak gdy do życia budzi się przeciwsobna jednostka, której walory akustyczne podkreśla aktywny układ wydechowy, to o niepostrzeżony przejazd jest już dość trudno. Paweł jazdę swoim 991 podsumowuje jednym zdaniem: – Najlepsze w 911 jest to, że nawet jak jest zła pogoda i większość ludzi jedzie w swoich autach w złym humorze, ja cieszę się, nawet gdy stoję w korku.

Jazda 130 km/h zabytkowym 911 daje wrażenia jak przy 180 km/h we współczesnym.

Trudno się z tym nie zgodzić. Największa różnica między współczesnym a klasycznym modelem? – Jazda 130 km/h zabytkowym 911 daje wrażenia jak przy 180 km/h we współczesnym – podkreśla Paweł. – W nowym modelu jest na odwrót. Kiedy masz wrażenie, że auto jedzie w granicach polskiego limitu autostradowego, na liczniku na pewno masz ponad 180 km/h – dodaje. W trakcie jednej ze swoich podróży na niemieckiej autostradzie osiągnął pomarańczowym 235 km/h, czyli absolutne maksimum tego, co mógł dać mu jego doprowadzony do perfekcji egzemplarz. Z osiągami współczesnych „jedenastek” nie ma nawet co porównywać.

Radość z obcowania:

Radość z obcowania:

W garażu Pawła kryje się jeszcze jedno Porsche. Sam nazywa je „wzorcem z Sevres”, bo to auto, którym jeździ najmniej. Czarne 911 Carrera 993 pochodzi z samego początku produkcji i było autem prasowym w niemieckiej centrali marki. Później trafiło w ręce pewnego dyplomaty i kawałek życia spędziło np. w Monte Carlo. O jego wyjątkowości nie świadczy tylko niski przebieg i świetny stan, ale także rzadko spotykany pakiet z oferty Exclusive. Dzisiaj otoczone jest najwyższą opieką, a zamiast w kolejnych trasach i rajdach bierze udział np. w wystawach. To trochę wbrew naturze Pawła, ale każdy kolekcjoner wie, że mimo pasji do jazdy w niektórych autach nie warto nakręcać kolejnych kilometrów. Do tego służą inni towarzysze podróży.

Piotr Sielicki
Piotr Sielicki